Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 listopada 2016

Świat Moją Wyobraźnią: Rozdział 7

Następnego dnia, Damian oraz Jarosław wstali przed wyznaczonym czasem, po zjedzeniu śniadania oraz odświeżeniu się, natychmiast udali na arenę. Kiedy tam dotarli spostrzegli zbierających się zawodników, którzy przybyli z różnych stron świata. Damian był pod wrażeniem, jeszcze nigdy nie widział takich tłumów.
DW:Wow, to wszyscy to są zawodnicy?
JR:Podziwienia zostaw na wygraną, pamiętaj że pierw musisz ich pokonać.
DW:Hehe spokojna głowa, z moją obecną siłą na pewno wszystkich załatwię.
JR:Dobrze jest być pewnym siebie, ale nie przesadzaj zbytnio z nią, bo może osądzić o wyniku walki.
DW:Rozumiem.
JR:Pierw chodźmy cię zapisać.
DW:Dobrze.
Damian oraz Jarosław udali się do rejestracji, by się zapisać.
-Witam w czym mogę państwa.... Pan jest ten słynny Jarosław Rawczyński, wielokrotny mistrz świata.
JR:Zgadza się.
-Mógłbym prosić o autograf, jestem pana wielkim fanem.
-Oczywiście, ale czy mógłbyś pierw zapisać mojego ucznia.
-Jasne, jak się nazywa.
DW:Damian Warusaki.
-Chwila, czy nie jesteś za młody na branie udziału w turnieju?
DW:Nie, ja jestem przecież dor....
JW:Jest odpowiednio wyszkolony do tego, ręczę za niego.
-Skoro tak, to w porządku. Proszę idź tym korytarzem cały czas prosto. Na końcu będzie hol na którym będą czekać wszyscy zawodnicy, a obok niego wejście na arenę. Tam znajduje się również sklep jeśli chciałbyś coś przekąsić oraz napić przez walką.
JR:W porządku, w takim razie powodzenia Damian.
DW:Nie będzie mi potrzebne. (odparł z pewnym siebie wyrazem twarzy, po czym udał się według wskazówek)
-Wejście na widownie, znajduje się kilka metrów po prawej stronie.
JR:Dziękuje.
Damian dotarł w końcu na hol, kiedy tam był każdy zaczął na niego złowrogo spoglądać. Byli do dorośli zawodnicy w przedziale wiekowym coś ok 25-40 lat. Wyjątkiem była pewna czarnowłosa dziewczyna, ubrana w żółtą sportową koszulkę oraz czarne krótkie spodenki. Damian nie chcąc wchodzić komukolwiek w drogę usiadł na poboczu. Chwilę później podeszła do niego ta dziewczyna.
-Ej ty
DW:Ja?
-Tak, wyglądasz jakbyś był w moim wieku, zgadza się?
DW:Niezupełnie a co?
-Pozwól że dam tobie jedną radę, idź stąd to nie miejsce dla ciebie.
DW:Ale ty także wyglądasz na dziecko.
-Dla twojej wiadomości, 3x wygrałam ostatniej turnieje juniorów, oraz 2 ligę dorosłych. Więc nie porównuj mnie ze sobą, wymoczku.
DW:Jeśli skończyła paplać tą swoją jadaczką, to wracaj tam skąd przyszłaś.
-Coś ty powiedział (brunetka chciała rzucić się na niego, ale w ostatniej chwili się powstrzymała)
-Zarozumiały gnojek (powiedziała po czym odeszła od Damiana)
Każdy zawodnik czekał na sygnał do wejścia na arenę, już zaraz miał się odbyć długo-oczekiwany turniej sztuk walki.




wtorek, 22 listopada 2016

Świat Moją Wyobraźnią: Rozdział 6

Minęło 3 lata od kiedy Damian zaczął swój trening. Przez ten czas nie tylko jego ciało urosło.
JR:Doskonała robota, wiedziałem że sobie poradzisz.
DW:Dziękuje trenerze.
JR:W takim razie możesz zdjąć swoje ciężarki oraz plecak.
Chłopak zrobił to o co poprosił jego trener, kiedy to zrobił poczuł jak jego ciało stało się lekkie. Kiedy skoczył, to udało mu się skoczyć na jakieś 25 metrów w powietrze.
DW:Wow niesamowite, moje ciało jest teraz lekkie jak piórko! (krzyknął uradowany)
JR:Widzisz mówiłem ci, teraz spróbuj przebiec się do granicy jeszcze raz.
DW:Dobrze.
Damian z całej siły pobiegł jeszcze raz do granicy i z powrotem. Nie minęła nawet minuta, a chłopak był z powrotem.
DW:Moja szybkość także wzrosła.
JR:A nie mówiłem, że ten trening jest idealny dla ciebie.
DW:Dziękuje jeszcze raz za wszystko trenerze.
JR:Dobra koniec gadki, jutro zaczyna się turniej sztuk walki, trzeba się zbierać.
DW:Dobrze.
JR:Czekaj, zanim wyruszymy musimy cię jakoś ubrać.
Jarosław udał się do swojego domku w poszukiwaniu czegoś, po chwili przyniósł jakiś strój.
JR:Proszę ubierz ten strój, jest on symbolem mojej szkoły.
DW:Okej. (odparł i założył strój, który był cały niebieski a na plecach miał symbol lwa)
JR:W porządku jeżeli mamy wszystko załatwione, to możemy wybierać na turniej.
DW:Tak jest.
Damian oraz jego trener udali się na długo-oczekiwany turniej sztuk walki, który miał się odbyć w dawnym województwie Damiana. Do Kazenui dotarli po ponad pół-dniu, obecnie zaczynało robić się późno, więc oboje udali się do hotelu.
JR:Turniej zaczyna się jutro, najlepiej by było byś wypoczął przed jutrzejszym dniem.
DW:W porządku.
Damian wraz z trenerem zajęli się szukaniem jakiegoś hotelu, najlepiej takiego który by znajdował najbliżej areny. Jednak kiedy do niego dotarli okazał się być pełny, więc postanowili poszukać innego.
JR:Niech to szlag, powinniśmy przynajmniej tydzień wcześniej przyjechać, by zająć jakiś dobry hotel.
DW:Może znajdziemy jeszcze coś.
JR:Jesteś jeszcze młody, więc nie znasz życia. Tutaj są hieny, które tylko czekając by zając tobie najlepsze miejsce.
DW:”Nie jestem wcale taki młody.”
JR:Sorki mówiłeś coś?
DW:Nie nic.
Obaj dotarli do kolejnego hotelu, jednak znowu usłyszeli „Przepraszamy, ale wszystkie pokoje są zajętę”, więc musieli udać się do kolejnego .Dopiero za którymś razem udało im się znaleźć wolny pokój.
JR:Jutro jest wielki dzień, lepiej się wyśpij.
DW:Tak jest, dobranoc trenrze.
JR:Dobranoc.


wtorek, 15 listopada 2016

Świat Moją Wyobraźnią: Rozdział 5

Następnego dnia, było coś przed świtem. Trener Damiana Jarosław, szedł właśnie by ponownie go wzbudzić. Jednak kiedy wszedł do jego pokoju, chłopak już stał nogach, zwarty i gotowy.
JR:A to ci nowość, że ty z własnej woli stałeś.
DW:Hehe nastawiłem sobie budzik.
JR:Rozumiem bardzo mnie to cieszy, w takim razie idź co zjeść i za 15 minut widzimy się na plaży.
DW:Na plaży?
JR:Tak.
DW: W porządku.
Damian po zjedzeniu śniadania, wraz z swoim trenerem udali się plaże, wypożyczyli jedną łódź po czym wypłynęli w morze. Chłopak zaczął się zastanawiać, czy to ma związek z jego treningiem.
DW:Trenerze, dlaczego płyniemy w morze?
JR:Zaraz zobaczysz.
DW:Czy to ma związek z treningiem?
JR:Tak.
Po kilku godzinach obaj dotarli na środek morza bałtyckiego.
JR:Dobra jesteśmy na miejscu.
DW:Po co tu przypłynęliśmy?
JR:Damian, teraz twoim treningiem będzie powrót na ląd, płynąc przez może.
DW:Co? Ale to nie możliwe, bym był w stanie.
JR:Tak jak przebiec pod granice z 230kg ciężarem?
DW:To było co innego.
JR:Damian, musisz nauczyć pokonywać granice, w tobie jest niesamowity potencjał na wspaniałego wojownika.
DW:Naprawdę?
JR:Tak, w takim razie skacz i będę czekał na ciebie na plaży.
DW:W porządku (powiedział, rozbierając się do bokserek, po czym wskoczył do wody)
JR:Powodzenia, tak jak powiedziałem, będę na ciebie czekał na brzegu.(odparł po czym popłynął)
DW:Dobra, do dzieła.
Damian zaczął płynąć, ciężko mu to wychodziło mając na sobie założone swoje treningowe ciężarki.
DW:”Nie mogę się poddać.”
Robiło się późno a Damian ciągle płynął, widać było że jest bardzo zawzięty. Mimo że czasem na jego drodze pojawiały się sztormy, czy także duże fale, to chłopak ciągle płynął dotrzeć do brzegu. Mijały dni a on ciągle płynął, normalny człowiek już dawno by zrezygnował, ale nie on.
DW:”Od tamtego dziwnego uderzenia pioruna, czuje jakbym się zmienił nie tylko wiekiem. Nigdy nie byłem taki zawzięty, co to wszystko ma znaczyć?”
Po zaledwie trzech tygodniach, Damianowi udało się dotrzeć na brzeg. Pierwsze co zrobił po wyjściu z wody, to padł na piasek.
DW:”ehh...hee....heehe.... zrobiłem....to (powiedział ciężko dyszeć)
Kiedy tylko odzyskał trochę sił, to udał się do domku trenera.
DW:Wróciłem.
JR:Świetnie się spisałeś.
Kiedy Damian wszedł do kuchni był w szoku, na stole widział ogromnie dużo dań (5x duże pizze, 3 kurczaki z rożna, dwa indyki, 10x budelek coli oraz soków, a także 5x zapiekanek). Na ten widok z jego ust aż ślinka zaczęła cięknąć.
DW:Przepraszam, spodziewasz się jakiś gości?
JR:Nie.
DW:Więc dla kogo to wszystko?
JR:Dla ciebie, z okazji ukończenia treningu, pewnie zgłodniałeś przez ten czas.

Chłopak już o nic nie pytał, tylko zabrał się za wyżerkę. Tempo w jakim wszystko pochłaniał, mocno zszokowało staruszka. Po zjedzeniu obfitej kolacji oraz odświeżeniu się, Damian poszedł spać.

wtorek, 8 listopada 2016

Świat moją wyobraźnią:Rozdział 4

Następnego dnia rano, była szarówka słońce przygotowywało się do wzniesienia. W pewnym domku nie daleko plaży, mieszkał 6-letni chłopiec który tak naprawdę ma 21-lat, dziś miał się zacząć pierwszy poważny trening.
JR:Wstawaj! (krzyknął i oblał chłopaka zimną wodą)
DW:Aaaaa co jest grane?
JR:Dziś zaczynamy twój trening, zapomniałeś?
DW:Tak wcześnie? (powiedział ziewając)
JR:Nie marudź, tylko idź coś zjedź i widzimy się w ogrodzie za 15 min.
Damian chcąc nie chcąc zarzucił na siebie ubranie, po czym zszedł do kuchni. Po zjedzeniu jednej zaledwie dwóch kanapek, poszedł do ogrodu, tam już na niego czekał jego trener.
JR:O już jesteś, to dobrze.
DW:Co będziemy na początek ćwiczyć?
JR:Na razie będziesz sam trenował.
DW:Co?
JR:Twoim pierwszym treningiem będzie, udanie się do granicy kraju i z powrotem.
DW:Że co, przecież to setki kilometrów, nie dam rady.
JR:Nie marudź, chcesz być silnym wojownikiem, to mnie słuchaj.
DW:No dobrze.
JR:Czekaj! Za nim wyruszysz, to zmienisz tę ciężarki na nogach i rękach z 20 kilowych, na 40 kilowych, a plecak będzie ważył 70kg.
DW:To jest nie wykonalne.
JR:Przestań zrzędzić jak baba i zabieraj się do pracy.
DW:No dobrze, trenerze.
Chłopak kiedy wziął sobie nowe ciężarki oraz plecak, od razu musiał kucnąć z ciężaru. Ledwo udało mu się stawić jeden krok.
JR:Nie podawaj się, dasz radę.
DW:”To jest cięższe nić praca w JohnColtonie, mimo wszystko muszę dać z siebie wszystko, nie mogę się poddać.”
Damian mimo że na początku szło mu to fatalnie, to nie dawał tak łatwo za wygraną i ciągle próbował przezwyciężyć to. Z czasem coraz mniej mu ten ciężar przeszkadzał, szedł coraz szybciej, mimo że był bardzo zdyszany. Po kilku dniach tak się przyzwyczaił do tego ciężaru, że mógł swobodnie chodzić. Po zaledwie tygodniu mógł już normalnie biegać z 230KG obciążeniem. Kolejny tydzień zajęło mu dotarcie do wyznaczonego przez jego trenera, chłopiec był w szoku że tak łatwo mu to się udało.
DW:”Wreszcie mi się udało” (powiedział po czym padł na ziemie by złapać oddech)
Nie miał pojęcia że jego trener obserwował go cały czas z swojego samochodu.
JR:”Nie mogę uwierzyć, w wieku 6-lat zdołał przejść taki kawał z takim ciężarem. Ten chłopiec jest naprawdę niesamowity. Dobra chyba powinienem wracać”
Po pół-dniowej przerwie, Damian postanowił wrócić do domu trenera. Tym razem podróż minęła mu ok pół-tora tygodnia.
DW:Wróciłem trenerze. (powiedział wchodząc do domu)
JR:Dobra robota Damian. Możesz coś zjeść i odpocząć. Jutro rozpoczynamy kolejny trening, tylko nie narzekaj jeśli zbudzę cię o tej porze co ostatnio.
DW:Dobrze.
Po zjedzeniu kolacji i odświeżeniu się, chłopak udał się do swojej sypialni, nim zasnął zaczął rozmyślać nad swoim dotychczasowym życiem.
DW:”Ciekawe co tam słychać u moich rodziców, w końcu minął prawie miesiąc od kiedy opuściłem miasto. Wypadało by by do nich napisać jakiś list.” E tam, zrobię to jutro.
Powiedział do siebie, po czym momentalnie zasnął.


wtorek, 1 listopada 2016

Świat Moją Wyobraźnią: Rozdział 3

Następnego dnia chłopiec o obudzeniu, od razu chciał zrobić poranną rozgrzewkę, lecz spostrzegł siedzącego na pniu jakiegoś w podeszłym wieku mężczyznę (miał średniej-wielkości siwą brodę, tego samego koloru krótkie włosy, podczesane do góry. Ubrany w jakieś pomarańczowe szaty, z złotym pasem, na plecach miał symbol jakiegoś lwa)
DW:Przepraszam, kim pan jest?
JR:O witaj chłopcze nazywam się Jarosław Rawczyński i szukałem cię.
DW:Mnie?
JR:Tak, widziałem twoją akcje z pożarem wczoraj, jestem pod wrażeniem.
DW:To nic takiego. Chyba każdy by tak postąpił.
JR:Ale nawet wielu dorosłych nie miało odwagi by chociaż spróbować, a ty mimo że jesteś dzieckiem od razu wskoczył w płonący budynek.
DW:Tak naprawdę to ja tak napra...
JR:Daj skoczyć. Chciałbym abyś został moim uczniem, zamierzam cię wyszkolić w sztukach walki.
DW:Sztukach walki?
JR:Tak, ja w latach 90 wygrałem trzykrotnie mistrzostwa świata, oraz 20 polski.
DW:Wow. Naprawdę?
JR:Tak. Więc jak?
DW:Piszę się jak najbardziej. (powiedział radośnie)
JR:W takim razie bierz swoje rzeczy, i ruszamy do mojej chaty nad morze.
DW:Super!
JR:A tak przy okazji to jak się nazywasz.
DW:Damian Warusaki.
Damian oraz Jarek udali się do jego domku w Niesulicach. Po prawie całym dniu podróży samochodem, w końcu dotarli. Domek (który miał tylko parter oraz poddasze, za nim był ogródek, którego wyjście przez las prowadziło bezpośrednio na plaże)
JW:Dobra jesteśmy już na miejscu, zbudź się.
DW:Tak (odparł ziewając)
JR:Twój pokój jest na poddaszu idź i się rozpakuj. Jak już to zrobisz, to zejdź do salonów i opowiem ci o treningu.
DW:Dobrze.
Damian zrobił o co go poprosił jego trener.
DW:Już wszystko gotowe (powiedział pojawiając się w salonie)
JR:W porządku. Dziś zrobimy się dzień luzu, trening zaczniemy od jutra.
DW:Od jutra?
JR:Tak, musisz porządnie wypocząć i nabrać sił, bo to nie będą przelewki.
DW:Rozumiem.
JR:Zanim zaczniemy trening chciałbym cię poinformować, że za 3 lata odbędą się turniej sztuk walki we Wrocławiu.
DW:Turniej sztuk walki?
JR:Tak jest to turniej w którym uczęszczają uczestniczy z różnych województw i mierzą się o tytuł najlepszego wojownika. Dlatego chciałbym abyś i ty wziął w nim udział.
DW:Dlatego mnie trenujesz?
JR:Nie tylko dla tego, głównie trenuję cię dlatego że widzę w tobie spory potencjał.
DW:Potencjał we mnie naprawdę?
Staruszek tylko kiwnął głową.
JR:W takim razie po kolacji idź spać i zbieraj siły na jutro. Bo to co do tej pory przychodziłeś, przy tym jest pikuś.
DW:Tak jest (odpowiedział podekscytowany)