Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 listopada 2016

Świat Moją Wyobraźnią: Rozdział 5

Następnego dnia, było coś przed świtem. Trener Damiana Jarosław, szedł właśnie by ponownie go wzbudzić. Jednak kiedy wszedł do jego pokoju, chłopak już stał nogach, zwarty i gotowy.
JR:A to ci nowość, że ty z własnej woli stałeś.
DW:Hehe nastawiłem sobie budzik.
JR:Rozumiem bardzo mnie to cieszy, w takim razie idź co zjeść i za 15 minut widzimy się na plaży.
DW:Na plaży?
JR:Tak.
DW: W porządku.
Damian po zjedzeniu śniadania, wraz z swoim trenerem udali się plaże, wypożyczyli jedną łódź po czym wypłynęli w morze. Chłopak zaczął się zastanawiać, czy to ma związek z jego treningiem.
DW:Trenerze, dlaczego płyniemy w morze?
JR:Zaraz zobaczysz.
DW:Czy to ma związek z treningiem?
JR:Tak.
Po kilku godzinach obaj dotarli na środek morza bałtyckiego.
JR:Dobra jesteśmy na miejscu.
DW:Po co tu przypłynęliśmy?
JR:Damian, teraz twoim treningiem będzie powrót na ląd, płynąc przez może.
DW:Co? Ale to nie możliwe, bym był w stanie.
JR:Tak jak przebiec pod granice z 230kg ciężarem?
DW:To było co innego.
JR:Damian, musisz nauczyć pokonywać granice, w tobie jest niesamowity potencjał na wspaniałego wojownika.
DW:Naprawdę?
JR:Tak, w takim razie skacz i będę czekał na ciebie na plaży.
DW:W porządku (powiedział, rozbierając się do bokserek, po czym wskoczył do wody)
JR:Powodzenia, tak jak powiedziałem, będę na ciebie czekał na brzegu.(odparł po czym popłynął)
DW:Dobra, do dzieła.
Damian zaczął płynąć, ciężko mu to wychodziło mając na sobie założone swoje treningowe ciężarki.
DW:”Nie mogę się poddać.”
Robiło się późno a Damian ciągle płynął, widać było że jest bardzo zawzięty. Mimo że czasem na jego drodze pojawiały się sztormy, czy także duże fale, to chłopak ciągle płynął dotrzeć do brzegu. Mijały dni a on ciągle płynął, normalny człowiek już dawno by zrezygnował, ale nie on.
DW:”Od tamtego dziwnego uderzenia pioruna, czuje jakbym się zmienił nie tylko wiekiem. Nigdy nie byłem taki zawzięty, co to wszystko ma znaczyć?”
Po zaledwie trzech tygodniach, Damianowi udało się dotrzeć na brzeg. Pierwsze co zrobił po wyjściu z wody, to padł na piasek.
DW:”ehh...hee....heehe.... zrobiłem....to (powiedział ciężko dyszeć)
Kiedy tylko odzyskał trochę sił, to udał się do domku trenera.
DW:Wróciłem.
JR:Świetnie się spisałeś.
Kiedy Damian wszedł do kuchni był w szoku, na stole widział ogromnie dużo dań (5x duże pizze, 3 kurczaki z rożna, dwa indyki, 10x budelek coli oraz soków, a także 5x zapiekanek). Na ten widok z jego ust aż ślinka zaczęła cięknąć.
DW:Przepraszam, spodziewasz się jakiś gości?
JR:Nie.
DW:Więc dla kogo to wszystko?
JR:Dla ciebie, z okazji ukończenia treningu, pewnie zgłodniałeś przez ten czas.

Chłopak już o nic nie pytał, tylko zabrał się za wyżerkę. Tempo w jakim wszystko pochłaniał, mocno zszokowało staruszka. Po zjedzeniu obfitej kolacji oraz odświeżeniu się, Damian poszedł spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz